niedziela, 14 sierpnia 2016

Daily Blog

Powróciłem z wakacyjnych wojaży i następnego dnia udałem się na warsztaty do Teatru Lalki „Tęcza”, w ramach „Lata w Teatrze”. Był piątek 12 sierpnia, około godziny 8:45, wszedłem do foyer teatru, stanąłem koło drzwi i wyciągnąwszy telefon zacząłem przeglądać Facebooka. Co chwilę ktoś wchodził do środka,
spoglądałem kątem oka na ich twarze. Nikogo nie znałem, w końcu pojawiła znajoma postać Weroniki. Zapytała mnie, co ja tu robię, więc odrzekłem, że przyszedłem tutaj na zajęcia, niestety dopiero mogłem chodzić od piątku. Przyjmując do wiadomości to, co jej powiedziałem, udała się w głąb foyer. Mnie coś zatrzymało ­ ten stres przed nowymi osobami a przecież jako dziennikarz muszę być odważny i śmiały. Stałem tak do czasu, gdy podszedł do mnie Pan Maciek i pełen entuzjazmu zaprosił mnie, abym dołączył do grupy. Jak powiedział tak zrobiłem. Wziąłem poduszkę i usiadłem. Poszła kartka w ruch aby wpisać się na listę – standard, papierkowe sprawy zrozumiałe. I zaczęło się. Na wstępie zaśpiewaliśmy Majce, która dzisiaj obchodziła urodziny i poczęstowała nas cukierkami. Wszyscy uradowani przystąpiliśmy do zabawy. Nie będę już bardziej się rozdrabniał, bo i tak już chyba za dużo się rozpisałem :D . Stres powoli zaczął ze mnie schodzić. Można by rzec, że oswoiłem się z otoczeniem naprawdę niezwykłych ludzi pełnych entuzjazmu i chęci do rozwijania swoich pasji. Nie powiem, bawiłem się dobrze. W pewnym momencie, ze względu na wynik naszej zabawy
zostaliśmy podzieleni na grupy. Dostaliśmy 2 kartki, na których znajdował się początek jakiejś bajki a na drugiej koniec innej. Zadanie polegało na tym, aby wymyślić sam środek tejże akcji. Mojej grupie trafiło się połączyć „Calineczkę” z „Dziewczynką z zapałkami”. Historia wyszła genialna. W skrócie Calineczka wyrosła na piękną kobietę, która poznała księcia na białym koniu, ten ją później zostawił dla innej i na dodatek był narkomanem. Szok, ale takie niestety są dzisiejsze czasy. Ta ze złamanym sercem, po nieudanej próbie samobójczej trafiła do szpitala.(...) Ktoś może sobie pomyśleć: uff dobrze, że to tylko bajka ale podobne dramaty dzieją się w dzisiejszych czasach. Kolejnym naszym zadaniem było przygotowanie inscenizacji wg napisanego tekstu. Trafiła mi się rola aktora (bo byli jeszcze: dziennikarz i reżyser). Jako jedyny facet w grupie dostałem rolę księcia, nigdy mnie nie ciągnęło do aktorstwa, jednakże było to ciekawe doświadczenie.
        Po przerwie każda z grup, a było ich 4, zaczęły prezentować swoje arcydzieła. Bawiłem się
świetnie. Wszystko trwało ponad 2 godziny, które w tym towarzystwie minęły mi bardzo szybko. Po
wspólnych zajęciach przyszedł czas na to, aby każda grupa zajęła się swoją specjalizacją. Będąc w grupie dziennikarskiej udałem się na zajęcia aktorskie oraz zerknąłem, co się dzieje u scenografów. Podglądając aktorów akurat trafiłem na rozgrzewkę. W pewnym momencie czułem się, jakbym oglądał trening akrobatów, którzy rozciągają po kolei każdy mięsień. Tak, nawet język. W końcu dykcja też ważna rzecz, ponieważ, co to za aktor, który nie umie się wysłowić? Moją uwagę mocno przykuły dwie rzeczy, na które pan Maciek zwracał uwagę. Ruch ciała jest niesamowicie ważny, gdyż jedno najmniejsze niezgrabne poruszenie się, może zepsuć sens całej postaci. Oraz to, że: „Umysł jest potężniejszy od ciała” i to, że możemy mieć stu procentową kontrolę nad tym, jak porusza się nasze ciało. Co dla aktora jest niezmiernie ważne. Sama atmosfera na zajęciach była naprawdę miła, pan Gierłowski rzucał żartami na lewo i prawo przez co nikt nie był spięty.
Pan Maciek podzielił się również z aktorami sposobem na pozbycie się stresu, mianowicie: przed
występem warto wykonać jakieś ćwiczenie fizyczne. Tłumaczył to tym, że stres spina mięśnie, a jak zrobi się parę solidnych pompek, to mięśnie nam się rozluźnią przez co pozbędziemy się stresu.
Z taką porcją wiedzy udałem się jeszcze na chwilę do pracowni pani Tatiany. Tam zastałem małą
grupkę omawiającą specyfikę plakatu. Średnio mnie to interesowało. Posiedziałem chwilę, posłuchałem i z naszą całą grupą udaliśmy się do Młodzieżowego Domu Kultury, aby tam sfinalizować naszą pracę i materiały, które zebraliśmy skleić w jedną spójną całość. Po przyjściu omówiliśmy plan na jutro i zabraliśmy się do pracy. No i tak siedzę i piszę. Efektem mojego ponad godzinnego wysiłku jest to, co właśnie przeczytaliście. Dzięki wam za uwagę i do zobaczenia w jutrzejszym Daily Blogu ;) .

Michał Kaczkowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz